Medal wręczony A. Cieszkowskiemu w Bazarze w 1860 r.
Wśród dat z życia i działalności Augusta Cieszkowskiego w 1860 roku pojawia się zapis o wręczeniu medalu za zasługi w obronie polskości w hotelu Bazar w Poznaniu. W odróżnieniu od innych nigdzie nie jest on szerzej rozwijany.
Rok 1860 to czas systematycznie narastającej germanizacji, której symbolem niebawem stanie się kanclerz Otto von Bismarck. W tym czasie posłowie polscy w parlamencie pruskim bronią polskiej racji stanu. Ich działalność znajduje szerokie uznanie społeczne. Tak po latach napisał o tym w Roman Komierowski w: Koło Polskie w Berlinie 1847-1860, Poznań 1910. Takie więc liczne występy posłów polskich, ich niezmordowana praca i tak gorące usiłowania z każdej sposobności dla naszego społeczeństwa skorzystać - wywołały w kraju głos ogólny uznania. Cały ogół obywatelstwa i inteligencyi poczuwał się do wyrazu zbiorowej wdzięczności za poniesione trudy w obronie naszej narodowości, bo wszyscy odczuwali doniosłość wspólnych usiłowań. (...) Całe obywatelstwo, cała inteligeneya starała się otwarcie i publicznie nawzajem się łączyć, aby polskość naszą uwydatnić. - Jedyny tylko i w swoim czasie tak głośny wyjątek stanowił hr. J. Radoliński zmieniając nazwę Borzęciczek na Radenz. - Takim więc duchem społeczeństwo nasze przejęte, postanowiło niezwykłym obchodem uczcić swoich posłów i złożyć hołd ich zasłudze. Wprawdzie i w późniejszych latach aż po ostatnie czasy całe społeczeństwa nasze nie szczędziło niejednokrotnie, bądź to adresem całemu Kołu polskiemu swoją wyrazić wdzięczność lub też pojedyńczym posłom adresami złożyć swoje uznanie, ile razy dyskusya w sejmach wywołała gorętsze słowo naszych posłów. Lecz takiego uroczystego prawdziwie pomnikowego obchodu jak wtedy już późniejsze czasy nie zaznały. W dniu więc 20 listopada 1860 r. odbyła się uroczysta uczta wyprawiona przez wyborców posłom na sejm pruski, do Koła polskiego należącym. Biesiadnicy zebrali się i w liczbie 670 zasiedli do stołów zastawionych na wielkiej sali bazarowej i w salach przyległych. W zebraniu tem wzięli udział przedstawiciele duchowieństwa i wszelkich stanów z W. Ks. Poznańskiego i Prus Zachodnich. Urzędową niejako część jego stanowili gospodarze obiadu, delegowani z wszystkich powiatów, wreszcie grono polskie sejmowe z wyjątkiem 5 jego członków, którzy dla słabości zdrowia przybyć nie mogli. Do Koła Polskiego V kadencji (1859-1861) należało 11 z 15 członków Izby Panów i 19 członków Izby Deputowanych. Co oznacza, że zapewne w uroczystości uczestniczyło 25 parlamentarzystów, nie ma informacji odnośnie 4 członków Izby Panów nie będących członkami Koła Polskiego. Jednym z nieobecnych parlamentarzystów był Gustaw Potworowski, kierujący Kołem Polskim. Ze smutkiem i najżywszym współudziałem zwracały się oczy obecnych na opróżnione kszesło honorowe, przeznaczone dla prezydującego w tem Kole sejmowem, posła Gustawa Potworowskiego, który przewodnicząc mu zawsze w trudach obywatelskich, nie mógł w tym dniu uroczystym, ciężką i w samym Poznaniu zaskoczony chorobą, uczestniczyć osobiście w odbieranym hołdzie czci i uznania. Z uwagi na ten smutny wypadek sunięto muzykę i wszystko, coby uczcie nadawać mogło cechę ochoczej biesiady. - Zaraz w początku uczty zabrał głos jeden z gospodarzy, p. Guttry, by wznieść zdrowie członków Koła. W przemowie swojej zwrócił on się naprzód w wyrazach czci i żalu do osoby nieobecnego prezesa Koła i smutnego tej nieobecności powodu; podniósł dalej obywatelską zasługę polskich posłów, kładąc na tern nacisk, że wyborcy pragnęli obchodem tym nie tylko złożyć hołd zasłudze, ale także okazać żywą swoją zgodę z działaniem parlamentarnem swoich posłów i moralnem ukrzepić ich nadal poparciem ze strony kraju; w końcu oświadczył, że na upamiętnienie tego posłowania i przewodniczącej mu zasady jedności solidarnej Koła, wyborcy polecili wybić medal, który będzie wręczony na pamiątkę tak członkom Koła, jak delegowanym z powiatów. Bezpośrednio po tej przemowie nastąpiło wręczenie medalu, w srebrnych egzemplarzach posłom a w spiżowych [z brązu] delegowanym. Na awersie medalu popiersie Tadeusza Rejtana, ubranego w strój polski, zwrócone w prawo; głowa wszakże skierowana prawie na wprost do widza. Powyżej napis zaczynający się na wysokości prawego ramienia i biegnie z lewej do prawej: TYLKO PO MOIM TRUPIE Z TĄD WYIDZIEC1E, pod popiersiem nieco mniejszymi literami: JEDNOŚCIĄ SILNI. Na rewersie w wieńcu liści dębowych i żołędzi napis ośmiowierszowy:
CZŁONKOM
KOŁA POLSKIEGO
POSŁOM
NA SEJM BERLIŃSKI
DOBRZE ZASŁUŻONYM
SPRAWIE NARODOWEJ
ZIOMKOWIE
1860.
Jego autorem był poznański medalier Fryderyk Wilhelm Below (1822-1895), ma średnicę 51 mm. Fantazyjny portret Rejtana wzorował Below na sztychu Antoniego Oleszczyńskiego, umieszczonym w wydawnictwie Leonarda Chodźki: La Pologne historique, littéraire, monumentale et pittoresque etc. Paryż 1830-1842, tom III. tabl, po str. 398. Dziennik Poznański" z 22 listopada 1860 r. napisał o podziękowaniu A. Cieszkowskiego. W imieniu polskich, posłów dziękował wiceprezes koła hrabia Cieszkowski, zacząwszy podobnież od słów czci, uznania i żalu, poświęconych osobie chorego prezesa, pana Potworowskiego, powiedział on, że posłowie z wdzięcznością przyjmują dzisiejszą ucztę j i ofiarowaną sobie pamiątkę, nie w poczuciu zasługi, bo żadnej szczególnej nie położyli, ale jako znak pożądanego i potrzebnego sobie moralnego poparcia ze strony kraju, wspomniał dalej o zasadzie narodowości, której zawdy ci posłowie bronili, a która dziś do coraz to szerszego przychodzi w świecie uznania, bo jest wypływem zasady chrześcijańskiej, i zakończył wzniesieniem zdrowia wyborców. Potem były, kolejne przemowy a Przed rozejściem się ogłoszono, że nazajutrz odbędzie się o godzinie 9 z rana w kościele św. Marcina nabożeństwo na intencyę ciężko chorego G. Potworowskiego. Wrażenie tego zebrania rozniosło się po całym naszym kraju i zostało tylko boleśnie przerwane wieścią o śmierci G. Potworowskiego dnia 22 listopada. Ówczesna prasa donosiła o jego odejściu w nocy z 22 na 23 listopada, ta druga data podawana jest jako dzień jego śmierci. 27 listopada został pochowany na nieistniejącym dziś cmentarzu kalwińskim w Lesznie (należał do kościoła ewangelicko-reformowanego, parafii św. Jana, braci czeskich) jednym z mówców na jego pogrzebie był hr. A. Cieszkowski.
Ewa J. i Włodzimierz Buczyńscy